Samodzielni sternicy - jak to robicie? |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka14
Dołączyła: 20 Kwi 2017 Posty: 396 Otrzymał 13 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2017-05-04, 23:31 Samodzielni sternicy - jak to robicie?
|
|
|
Zastanawia mnie jak sobie radzą osoby, które pływają same.
Jak Wy to wszytsko robicie?
No powiedzmy, ze na keji ktoś Was wypuszcza i potem łapie.
Ale co z reszta?
Klarowanie cum, odbijaczy, zabawa z grotem gdy trzeba podejść do masztu, łapanie bojek, cała sznurkologia do zrobienia...
Jakim cudem/sposobem ogarniacie to wszystko samodzielnie? I jeszcze sterujecie? |
_________________ Kryje się coś niedobrego w mężczyznach, którzy unikają wina, gier, towarzystwa pięknych kobiet i ucztowania. Tacy ludzie albo są ciężko chorzy, albo w głębi duszy nienawidzą otoczenia. |
|
|
|
|
kemot
Moderator
Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 2354 Otrzymał 57 piw(a) Skąd: Błonie
|
Wysłany: 2017-05-05, 03:25
|
|
|
Podstawa, to blokada rumpla. |
|
|
|
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2017-05-05, 07:29
|
|
|
Jeżeli ster nie lata na boki, to można go zostawić bez opieki i robić wszystko na pokładzie, co wymieniłaś .... dlatego, blokada, o której pisał Kemot, to podstawa ..... ja stosuję gumę, tzw ekspander, do nabycia w każdym dużym sklepie lub z częściami samochodowymi .... spinam rumpel z podstawą do której przykręca się talię grota na dnie kokpitu ...
Z chęcią popływałbym bym z Tobą, któregoś spokojnego i nie deszczowego dnia .... .... może, coś bym mógł podpowiedzieć .... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
Michal
Dołączył: 05 Lut 2014 Posty: 373 Otrzymał 54 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2017-05-05, 07:31
|
|
|
Bardzo często pływam sam. Łódka większa od Twojej. Wypływam na silniku, uruchamiam autopilota st1000 i idę zdjąć odbijacze i cumy. Stawiam żagle i gaszę silnik. Steru nie dotykam wcale. Co jakiś czas robię korektę kursu, zwroty też robi autopilot a ja tylko wybieram szoty. Mogę zejść do kabiny na kawę. W czasie deszczu mogę się schować pod szprycbudę i obserwować gdzie płynę. Wracając do portu przejmuję ster. Bez autopilota bym sam nie pływał. Wcześniej pływałem Antilą 22 i miałem blokadę rumpla, też działa ale trzeba częściej kontrolować i zwroty trzeba robić ręcznie. |
_________________ Kto ma statki ten ma wydatki
Pozdrawiam Michał |
|
|
|
|
MirekMors
Wiek: 64 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 3188 Otrzymał 117 piw(a) Skąd: Warszawa
|
|
|
|
|
urbos
Dołączył: 12 Lut 2014 Posty: 731 Otrzymał 43 piw(a) Skąd: Częstochowa/Kraków
|
Wysłany: 2017-05-05, 11:05
|
|
|
Ja pływam sporo sam Tangiem 780. Nie mam blokady autopilota, blokady steru też raczej nie używam.
Wszystkie sznurki mam w kokpicie, grota przygotowuję przed wypłynięciem. Jak zrzucam grota to klaruję potem dopiero na postoju.
Jak kładę maszt (to największa robota) to przy gorszych warunkach staję na kotwicy (przy słabym wietrze, lub dużej przestrzeni i niewielkim ruchu po prostu dryfuję z silnikiem na 'stand by'.
Problem przy podejściu do portu jest tylko taki, że trzeba biegać po jachcie. Przy gorszych warunkach pomoc z pomostu jest przydatna.
Przy odejściu jest łatwiej, bo można spokojnie sobie wszystko na biegowo przygotować. Czasem proszę kogoś z jachtu obok czy z kei, żeby mi jakiś sznureczek odwiązał, ale to z lenistwa i wygodnictwa..
Przy bardzo silnym wietrze idę do knajpy. |
|
|
|
|
Emill`76
Wiek: 47 Dołączył: 06 Lut 2014 Posty: 653 Otrzymał 43 piw(a) Skąd: Okolice Nasielska
|
Wysłany: 2017-05-05, 11:09
|
|
|
Tak jak pisali koledzy ... blokada steru to podstawa. Dodatkowo , bardzo przydatny jest system szybkiego refowania grota z kokpitu - polecam jednolinowy . Cumować najwygodniej rufą łapiąc najpierw bojkę od rufy na długiej cumie , zaknagowanej jedym końcem na dziobie. Z muringami ( których nie lubię ) jest już trochę więcej zabawy, ale też spokojnie idzie ogarnąć samemu . Warto też zainwestować w kamizelkę pneumatyczną ... |
|
|
|
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2017-05-05, 12:33
|
|
|
MirekMors napisał/a: | To ja wpraszam się jako drugi na nauki |
Ok ... ze względu na Twój wiek i płeć, będzie ciężko .... ale postaram się Ciebie nauczyć .... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
MirekMors
Wiek: 64 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 3188 Otrzymał 117 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2017-05-05, 17:13
|
|
|
O żesz ty... Baton |
|
|
|
|
Michal
Dołączył: 05 Lut 2014 Posty: 373 Otrzymał 54 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2017-05-05, 19:43
|
|
|
Manewry nawet wolę sam wykonywać, przynajmniej wiem czego się spodziewać bo niewprawna załoga może sporo napsuć. Najczęściej staję dziobem do pomostu. Mój jacht jest przywiązany dwoma cumami do pomostu i dwoma do dwóch bojek. Wystarczy przed odpłynięciem popatrzeć i widać że zależnie od kierunku wiatru po jednej można zdjąć od razu i nic się nie stanie. Silnik odpalony i jeśli wieje z rufy zdjemuję cumę od pomostu i zostaje tylko jedna rufowa. Ciągnę rufową i zwalniam karabińczyk, mała wstecz i odpłynąłem. Gdy wieje od pomostu zwalniam najpierw rufową, po odwiązaniu dziobu idę do steru i odpływam. Gdy stoję między łódkami jest łatwiej dobić i odbić bo boczne wiatry nie komplikują. Wpływając do portu mam założone odbijacze, zaknagowane cumy dziobowe i rufowe. Gdy wieje od rufy najpierw łapię bojkę i idę na dziób zacumować. Drugi zestaw cum założę później. Gdy wieje od pomostu jest najłatwiej, cumuję do pomostu a potem spokojnie łapię bojki. Mam cumy rufowe zakończone karabińczykami zapinanymi /odpinanymi bosakiem. http://osprzetzeglarski.p...rdzewny-a4.html
Ułatwiają zapięcie bojki i cuma się nie przeciera bo nie jest nabiegowo. Można łatwo odpiąć jeśli sięgnie się bosakiem. |
_________________ Kto ma statki ten ma wydatki
Pozdrawiam Michał |
|
|
|
|
żyszkoś
Dołączył: 22 Lut 2014 Posty: 643 Otrzymał 53 piw(a) Skąd: Strzyboga / Piastów
|
Wysłany: 2017-05-05, 21:28
|
|
|
Cytat: | Zastanawia mnie jak sobie radzą osoby, które pływają same.
Jak Wy to wszytsko robicie? |
Robimy to wszystko z największą przyjemnością.
Nie wiem jakie masz doświadczenie żeglarskie, ale najpierw dobrze jest popływać z załogą aby nauczyć się jachtu. A potem pływanie w pojedynkę przyjdzie samo. Jest to esencja żeglarstwa, jacht gada do Ciebie, Ty do jachtu, nikt się w nic nie wtrąca, cały świat macie w tyłku. Tylko wieczorami jest nudno, bo jacht śpi, Ty nie i nie ma się do kogo odezwać.
Wypływając - szykuję wszystko co trzeba (cumy, silnik i takie tam), po ich oddaniu płynę z bałaganem na pokładzie, w zaciszne miejsce, gdzie mogę stać bez rzucania kotwicy i dryfując robię porządek. Tam stawiam żagle i albo strzał z silnika do wiatru, albo czekam, aż tam zawieje.
Przypływając - najpierw w takie samo miejsce, zrzucam żagle, klaruję co trzeba i płynę do portu. Jeśli jest ciasno to proszę kogoś z lądu o pomoc. Ta zresztą znajduje się najczęściej sama, ludzie na jachtach namiętnie patrzą kto jak pływa i jak widzą samotnika to na wyścigi lecą na pomost.
Wszystko. |
_________________ Adam Żyszkowski |
|
|
|
|
|