|
|
Jak popsuć prosty manewr? |
Autor |
Wiadomość |
waldi_f
Dołączył: 11 Lut 2014 Posty: 180 Otrzymał 15 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:12
|
|
|
Artur 66 napisał/a: | waldi_f napisał/a: | ... podchodząc rufą do dzikiego brzegu trudno mi sobie wyobrazić manewr zapasowy no ale nie twierdze , że nie można. |
Zmiana biegu w silniku ze wstecznego na do przodu |
Przy podniesionym mieczu, sterze, luźnym kablu kotwicznym, dla emocji dodam średni wiatr z burty troche drzew przy brzegu może inne łodki już stojące. Chesz jeszcze "płyciznę" taką powiedzmy ok 50 cm i fale.
Nie czyń tego przy mojej burcie proszę :)) |
_________________ Stopy wody
Waldek |
|
|
|
|
yavor
Wiek: 40 Dołączył: 01 Lut 2014 Posty: 1162 Otrzymał 36 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:14
|
|
|
Bodo napisał/a: | Fajnie chłopaki, że potraficie wsystko zrobić i jeszcze podzielić się swoim doświadczeniem z innymi ..... teraz, zgodnie z tematem i ideą wątku, chciałbym przeczytać o manewrze, który wyszedł Wam szczególnie ...... |
Lepiej bym tego nie skwitował
Tylko teraz niewielu będzie chciało się przyznać do nieudanych manewrów |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:29
|
|
|
waldi_f napisał/a: | zapasowy manewr. |
A właśnie! Czy ktoś z szanownych pamięta, że kiedyś uczyło się tego, że sternik przed manewrem powinien mieć zaplanowany manewr zapasowy/awaryjny? O ile mi wiadomo teraz na "kursach na patent" nawet się o tym nie wspomina...
siga2 napisał/a: | epiej jest przywalić w drzewa achtersztagiem niż sztagiem |
A czemuż to? Chodzi Ci o to, że można uszkodzić zrolowanego foka?... No może...
OK. Opiszę manewr, króry "o-mało-co" nie wyszedł...
Dawno temu pływałem z kolegą po Nigocinie Orionkiem. Zrobił się wieczór, a Salucik nie miał ochoty współpracować. Juz po ciemaku na ostatnich "bezdmuchach" wiatru wchodzimy do wyjątkowo tego dnia zapchanego łódkami portu LOKu w Giżycku. Miejsc nima. Przy jednej z kej zrobił się ruch. Rozsuwają się, robią nam troszkę miejsca i wołają do nas, że się zmieścimy. Tak.... Kiedyś tak wyglądała żeglarska solidarność... Z prędkością "ćwierć-pluja-na-godzinę" zbliżamy się do naszej dziurki. Cały czas pod pełnymi żaglami, których niemrawy trym wskazuje coś w rodzaju pełnego zero-bajdewindu. Rzucam kotwicę w dosyć dużej odległości od kei pamiętając, że tam "nie trzyma". 3-4 długości łódki od kei. Już się witamy, dziękujemy, umawiamy na powitalne piwko, jest wesoło, zapowiada się, że będzie jeszcze bardziej... Fajnie jest, tylko nikt z tu piszącym sternikiem Oriona włącznie nie zauważył, że jakoś tak nagle dość mocno powiało od d... znaczy rufy i Orionek zdążył się już calkiem znacznie rozpędzić... Grot wypełniony wyluzowany do want. Do ruf sąsiadów już bliziutko. Wywinąć oberka już nie zdążę. Na kei krzyki, że się roz...imy. Sąsiedzi wyskakują z łódek i takie tam poruszenie.... Ja stojąc przy sterze z liną kotwiczną w ręce, patrząc głęboko w otchłań, gdzieś paręnaście metrów za rufą proszę: Tym razem trzymaj kochana... Orion już zdrowo rozpędzony. Z dziobu słyszę: dwa metry! Napinam linę kotwiczną. Staram się zrobić to stanowczo, ale bez szarpnięcia. Orionek - kocham lekkie łódeczki!!! - zatrzymuje się "na jajeczko" od kei. Cuma na keję, grot dół. Głośne: łooo! z kei i sąsiednich łódek. Szeroki usmiech sternika - kochani, tak to właśnie zaplanowałem!... Potajemnie ocieram pot z czoła. Udało się...
Manerw chociaż sp...ny, bez przewidzianego zapasowego itp jakimś cudem się udał... Lekcja na przyszłość wkuta na pamięć... |
Ostatnio zmieniony przez mmaacc 2014-06-25, 10:44, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:33
|
|
|
waldi_f napisał/a: | ....
Przy podniesionym mieczu, sterze, luźnym kablu kotwicznym, dla emocji dodam średni wiatr z burty troche drzew przy brzegu może inne łodki już stojące. Chesz jeszcze "płyciznę" taką powiedzmy ok 50 cm i fale.
Nie czyń tego przy mojej burcie proszę :)) |
Dla emocji, można dodać i fale trzymetrowe ..... ... (jeżeli, ktoś szuka emocji w podchodzeniu do brzegu) .....
Jeżeli ja, średnio doświadczony żeglarz mazurski, zachowuję na tyle przytomności, że nie pcham się ze swoim manewrem, tam i wtedy, gdzie nie jest on możliwy do wykonania, to nie podejrzewam innych, że robią to bezmyślnie lub umyślnie .... .... podobno, żeglarze dzielą się na mało rozsądnych i starych ..... ... i tą naturalną selekcję, zostawiłbym nie naruszoną .... ... mądry, niedoświadczony żeglarz sam zapyta o poradę, a głupi i tak nie zrozumie, choćbyśmy siłą kładli mu do głowy własne nauki i doświadczenia ... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:44
|
|
|
siga2 napisał/a: | yavor napisał/a: | podchodzę rufą. Ster podniosłem wcześniej, steruję silnikiem, | - W takim układzie mając przyczepny silnik skręcający 90 stopni można z łódką zrobić wszystko co dusza zapragnie-- Trzeba tylko się nauczyć ,a tylko ćwiczenie czyni mistrza .Raz ,drugi nie wyjdzie za setnym podejście można zrobić z zamkniętymi oczyma . Manewr dobry jak każdy inny |
Jacht żaglowy - szczególnie z nowoczesnym, mydelniczkowym kształem podwodzia - to nie motokrówka. W przeciwieństwie do kadłubów motorówek, po podniesieniu płetwy sterowej, która nie jako stabilizuje go kursowo, traci stateczność kursową i staje się bardzo, wręcz chorobliwie podatny na boczne podmuchy wiatru, błędy sterowania silnikiem itp. Utrzymanie go na kursie wymaga relatywnie większej prędkości, a korygowanie kursu mocniejszych "kopów" silnikiem, co z kolei znowu zwiększa prędkość i kółko się zamyka. Czyżby zwolennicy tego manewru nie widzieli nigdy łódki kecącej bączka z podniesiona płetwą sterową? Tak, to błąd sternika. Ale nie mógłby się zdarzyć, gdyby łetwa sterowa była na swoim miejscu.
Nie twierdzę, że się nie da, ale w/g mnie nie jest to manewr jak każdy inny, bo w założeniu niesie niepotrzebne ryzyko. |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 10:46
|
|
|
Bodo napisał/a: | mądry, niedoświadczony żeglarz sam zapyta o poradę, a głupi i tak nie zrozumie, choćbyśmy siłą kładli mu do głowy własne nauki i doświadczenia ... |
Są jeszcze po prostu nieświadomi sytuacji, którym wystraczy pokazać i wytłumaczyć o co chodzi. Co właśnie robimy. |
|
|
|
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2014-06-25, 11:37
|
|
|
mmaacc napisał/a: | ....
Są jeszcze po prostu nieświadomi sytuacji, którym wystraczy pokazać i wytłumaczyć o co chodzi. Co właśnie robimy. |
... i dyskutujecie, między sobą .... ... samymi doświadczonymi żeglarzami ..... .... przekomarzacie się i spieracie, kiedy, jaki i kogo manewr jest najwłaściwszy.... .... jaka z tego jest korzyść dla mniej doświadczonych? ....
IMHO, jak sam nie zapyta czego nie rozumie, to tylko mętlik w głowie .... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 12:14
|
|
|
Bodo napisał/a: | przekomarzacie się i spieracie, kiedy, jaki i kogo manewr jest najwłaściwszy |
W każdej dziedzinie, gdzie dwóch Polaków się spiera, tam sa cztery najlepsze teorie.
Bodo napisał/a: | jaka z tego jest korzyść dla mniej doświadczonych? |
A to żarcik? Prawda?... Jak to jaka? Poznają różne punkty widzenia na dany temat i mogą sobie wyrobić własne zdanie. Sugerujesz podawanie jedynie słusznych rozwiązań? Co to za nauka?... To nie kurs "na patent", tylko forum dyskusyjne!.. |
|
|
|
|
siga2
Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 245 Otrzymał 43 piw(a) Skąd: Hornówek
|
Wysłany: 2014-06-25, 12:41
|
|
|
Ostatnie OT.
Maćku . Czy podchodzę rufą czy podchodzę dziobem zawsze mam miecz w odpowiedniej pozycji tzn .mieczem pracuję podnosząc go systematycznie w zależności od potrzeb .Jeżeli podniesiesz miecz idąc dziobem to przy silnym bocznym wietrze tak samo wjedziesz w krzaki jak rufą . To po pierwsze .
Po drugie . Podchodząc rufą rzucasz kotwicę w miejscu które ,jeżeli dobrze wybierzesz pozwoli ci na pełna kontrolę jachtu . Wiatr znosi łódkę ,a ty bardziej lub mniej delikatnie pracując silnikiem zbliżasz się do brzegu . Jeżeli masz problem to przytrzymujesz jacht na kotwicy i w takiej pozycji możesz np. wywieżć jacht na wiatr i rozpocząć ponowne podejście . Jeżeli ktoś chce zrobić podejście rufą wykonując przy tym słynny MRK to niech zapomni o tym że podejście się uda-- Nie ma takiej opcji .Ostatni moment podejścia wykonuję z wyłączonym silnikiem i podniesionym silnikiem ,jacht siłą inercji podchodzi do brzegu . Cały czas obowiązkiem sternika jest pilnowanie odpowiedniego napięcia liny kotwicznej ,którą popuszcza systematycznie tak żeby kontrolować jacht . Mając kumatą załogę taki manewr musi wyjść . Plusem podejścia rufą jest np. to żezałogant nie musi skakać z dziobu do wody lub na brzeg ,tylko schodzi wygodnie z rufy . Jeszcze Maćku dodam że jeżeli nawet masz podniesiony całkiem miecz i masz rzuconą kotwicę ,to w dalszym ciągu mając sprawny silnik możesz kręcić oberki ,ponieważ Twoim "mieczem" staje się kotwica . Przez całe życie podchodziłem tylko i wyłącznie dziobem i byłem ewidentnie przeciwnikiem podchodzenia rufą /robiłem za to overholungi / . Rufa zacząłem dopiero podchodzić dwa sezony temu ,więc mistrzem nie jestem ,ale nie widzę żadnego problemu w tym manewrze ,który jest w miarę skuteczny i zdecydowanie szybszy niż składak -podchodzenie dziobem i robienie overholungu .
Jeszcze pamiętaj że podchodząc rufą do brzegu dojeżdżasz do brzegu bliżej niż dziobem . Można by wymieniać plusy podchodzenia rufą ,jak i minusy . Dodam że w ostatnią sobotę podchodziły do brzegu dwa jachty jednocześnie ,jedne /mój / rufą / drugi /Tes / dziobem . Procedurę podejścia rozpoczęliśmy jednocześnie . Ja po zacumowaniu i sklarowaniu podstawowych lin wlazłem do wody i wyłapywałem od nich cumę dziobową bo nie byli w stanie zakończyć manewru . Jak dodaliby do tego overholung ,to ja byłbym już po obiedzie
Temat jak posuć prosty manewr? Jest wiele na to sposobów ,nieuwaga ,niewiedza ,brak doświadczenia , rutyna itd. itp. Podchodziłem z silnym wiatrem /dziobem / do pomostu ,silnik pracuje na luzie bo mnie pcha wiatr .Przychodzi czas włączenia biegu ,więc włączam bieg ,daję gazu ,a łódka gwałtownie przyspiesz ,pomost się zbliża ja jeszcze dodaję gazu żeby jacht wyhamować i w tym momencie skojarzyłem że siedząc półobrócony zamiast bieg do tyłu ,wrzuciłem do przodu . Przerzucenie biegu już niewiele dało walę w deski pomostu ,a małżonka jak z katapulty wylatuje z dziobu na pomost .
Jakimś cudem nic się nikomu nie stało ,a jacht nie ucierpiał |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 12:58
|
|
|
Janku. Wszystkie sposoby, o których piszesz są słuszne i - przy założeniu sprawności sternika i załogi - skuteczne. Jendak są tylko łataniem dziury spowodowanej generalnym błędem, jakim jest manewrowanie jachtem żaglowym z podniesioną płetwą sterową. Tak. Da się. Jak się da... Nie mniej jednak podnoszenie płetwy sterowej, to jest pozbawianie jachtu i siebie podstawowego narzędzia do utrzymywania tegoż jachtu na właściwym kursie. Reszta to jest łatanie dziury. Jak się inaczej nie da albo "bo mi się tak podoba" albo "Bo Tak" , to proszę bardzo. |
|
|
|
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2014-06-25, 14:12
|
|
|
Podobną zamianę kierunku biegów w silniku z przyładowaniem w pomost, przechodziłem Andrusią w Iławie .... ale wtedy bosman, który stał na kei przed dziobem, mnie zdenerwował (bo wypędzał) i do dzisiaj zastanawiam się, czy to nie było celowe z mojej strony....
Na kotwicy z dziobu, czasem uda mi się wykonać podejście do brzegu rufą, bez udziału miecza, steru i silnika .... musi wiać od tego dziobu i spychać łódkę do brzegu .... i "Jakoś" się daje, nawet na "BoTaku", choć nie wszyscy powiedzą "Pasimito" .... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-06-25, 14:19
|
|
|
Bodo napisał/a: | Na kotwicy z dziobu, czasem uda mi się wykonać podejście do brzegu rufą, bez udziału miecza, steru i silnika .... musi wiać od tego dziobu i spychać łódkę do brzegu .... i "Jakoś" się daje, nawet na "BoTaku", choć nie wszyscy powiedzą "Pasimito" .. |
Ależ Bo Tak! Przecież to co opisujesz, to jest (z grubsza) książkowy manewr podejścia do nawietrznej kei na kotwicy z wiatrem. Tyle tylko, że w książkach nic nie pisza o podnoszeniu płetwy sterowej... Autorom tych książek nie śniło się chyba, że ktoś chciałby pływać po płytkiej wodzie... |
|
|
|
|
Artur 66
Moderator
Wiek: 57 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 2537 Otrzymał 86 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-06-25, 14:34
|
|
|
waldi_f napisał/a: | Artur 66 napisał/a: | waldi_f napisał/a: | ... podchodząc rufą do dzikiego brzegu trudno mi sobie wyobrazić manewr zapasowy no ale nie twierdze , że nie można. |
Zmiana biegu w silniku ze wstecznego na do przodu |
Przy podniesionym mieczu, sterze, luźnym kablu kotwicznym, dla emocji dodam średni wiatr z burty troche drzew przy brzegu może inne łodki już stojące. Chesz jeszcze "płyciznę" taką powiedzmy ok 50 cm i fale.
Nie czyń tego przy mojej burcie proszę :)) |
Tą płycizną uratowałeś mi życię, no może burty , schodzę wtedy do wody po kolana i kończę manewr na piechotę Jak za mocno wieje, to wykonuję manewr zapasowy, płynę do spokojniejszego brzegu
A tak w ogóle, to pochodzenie rufą przy bocznym wietrze na bardzo płytkiej wodzie, jest proszeniem się o kłopoty Jerzeli decyduję się na taki manewr, to na zawietrznym brzegu lub przy dopychającym wietrze i to w miarę słabym. Jak jest inaczej to wykonuję swój manewr zapasowy |
Ostatnio zmieniony przez Artur 66 2014-06-25, 14:51, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
siga2
Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 245 Otrzymał 43 piw(a) Skąd: Hornówek
|
Wysłany: 2014-06-25, 15:14
|
|
|
Artur ,jeszcze trzeba zdefiniować określenie-- bardzo płytka woda . Przecież płytka była najpierw głęboka ,a jak była głęboka to do którego miejsca i jak głęboka . Jak płytka to na ile płytka i czy płytka to taka do pasa ,czy do łydek ? sprawa jest poważna . Bo jak do łydek ,to pytanie czy do łydek Twoich , Bodo ,czy moich-- Tu mogą wystąpić tak znaczne różnice że wali się cała teoria .Bo jeżeli do łydek Bodo to wtedy podchodzisz do brzegu z opuszczonym mieczem i płetwą sterową ,a jak do moich łydek to pozostaje ciągnąc łódkę kilometrami przez mielizny i żaden podręcznik żeglarstwa nie zaakceptuje takiego manewru . Najlepsza sytuacja jest wtedy gdy woda sięga do Twoich łydek , bo można na wszystkich forach żeglarskich podjąć wieloletnią dyskusję |
Autor postu otrzymał 1 piw(a) |
Ostatnio zmieniony przez siga2 2014-06-25, 15:15, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Więcej szczegółów
|
Wystawiono 1 piw(a): Artur 66 |
|
Bodo
Administrator
Wiek: 66 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 5348 Otrzymał 159 piw(a) Skąd: Sierpuchowo
|
Wysłany: 2014-06-25, 17:05
|
|
|
Świat się zmienia.... kiedyś głębokość określali w sążniach ... potem w metrach .... teraz przeszliśmy na łydki ..... ....
"Nie życzę Ci wody, do Sigowych łydek"? .... czy może, "życzę wody pod kilem, do Bodowych łydek"? .... a może, "Nie mniej wody, niż do łydek Artura"? ..... |
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan |
|
|
|
|
Sławek Sea-line
Wiek: 49 Dołączył: 21 Mar 2014 Posty: 67 Otrzymał 9 piw(a) Skąd: kołobrzeg
|
Wysłany: 2014-07-01, 13:19
|
|
|
a ja trzy latka temu miałem taki przypadek
płyniemy do bindugi, cała pusta bo i godzina młoda i pierwszy tydzień września, silny półwiatr 1 B, nic złego się stać nie może, a jednak...
załoga świeża (pierwszy dzień rejsu) więc kolega kanaka (1 rejs) do kotwicy, sprawdziłem czy sklarował kotwicę, sprawdzam linę - ładnie rozbuchtowana więc OK.
Dawno nie byłem na tej bindudze ale pamiętałem że przy brzegu piasek i kotwica tutaj słabo trzyma. odpowiednio wcześniej komenda: kotwicę rzuć. Dopływamy bez przeszkód, gdy jakieś 5-6 metrów przed brzegiem słyszę ... plum i .... Ani kolegi kanaki ani liny kotwicznej na pokładzie.
Na szczęście prędkość niewielka (żagle były już na luz) i tylko hamulca ręcznego zabrakło... nikomu nic się nie stało szkód nie było w czarterowanym jachcie.
wniosek - rutyna.
po pierwsze nie sprawdziłem czy kotwica była obłożona na knadze. mój błąd wszak kolega nie musiał o tym wiedzieć na swoim pierwszym rejsie.
po drugie jacht czarterowy a lina kotwiczna miała na oko jakieś 15 m. - błąd drugi że nie sprawdziłem, nie spodziewałem się tak krótkiej liny kotwiczne. pewnie wcześniejszy rejs stracił cumę i ... wykorzystał line kotwiczną by nie ponosić dodatkowych kosztów.
po trzecie. kolega kanaka nauczył się że lina kotwiczna czasami jest pływająca i jeżeli jest tylko dłuższa niż głębokość to końcówka będzie pływać na powierzchni (kotwicy nie puścił do końca - )
pożytki - sprawdzam wszystko od tamtego czasu na czarterowych krypach
najważniejsze jednak było to, że kolega kanaka nie musiał się już kąpać, więc tego dnia rozpalił grila w nagrodę .
tak więc prosty i niegroźny manewr, z powodu zaniedbania i braku kontroli mógł się skończyć utratą kotwicy generując koszty i kolegi kanaki gdyby było głęboko do Bodowych łydek a on dalej nie puścił liny. |
Ostatnio zmieniony przez Sławek Sea-line 2014-07-01, 13:29, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
NePolyak
Dołączył: 28 Sty 2014 Posty: 1329 Otrzymał 77 piw(a) Skąd: RU-PL
|
Wysłany: 2014-07-01, 16:26
|
|
|
Sławek Sea-line napisał/a: | jacht czarterowy a lina kotwiczna miała na oko jakieś 15 m | Taka długość liny na czarterówkach to standard
Ja mam 30 metrów i parę razy zabrakło mi do brzegu 2-3 metry, musiałem manewr powtórzyć |
|
|
|
|
mmaacc
Wiek: 54 Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 733 Otrzymał 46 piw(a) Skąd: Piastów
|
Wysłany: 2014-07-01, 16:54
|
|
|
NePolyak napisał/a: | Ja mam 30 metrów i parę razy zabrakło mi do brzegu 2-3 metry, musiałem manewr powtórzyć |
To tak, jak u mnie! Tylko, że ja w takiej sytuacji zaciągam ręczny, dowiązuję jakąś cumkę i... spokojnie otwieram piwko i rozpalam ognisko... |
|
|
|
|
NePolyak
Dołączył: 28 Sty 2014 Posty: 1329 Otrzymał 77 piw(a) Skąd: RU-PL
|
Wysłany: 2014-07-01, 20:17
|
|
|
Niestety nie zawsze daje się zaczągnąć boczny, tym bardziej jak trzeba idealnie trafić między gałęziami zwisającymi na wysokości 7-8 m |
|
|
|
|
Emill`76
Wiek: 47 Dołączył: 06 Lut 2014 Posty: 653 Otrzymał 43 piw(a) Skąd: Okolice Nasielska
|
Wysłany: 2014-07-02, 07:47
|
|
|
Ja niedawno na Bełdanach cumowałem na dziko .... Wiatr wiał równolegle wzdłuż brzegu , a ja idę prostopadle dziobem na silniku . Żona stoi na rufie z przygotowaną kotwicą ... prędkość podchodzenia taka ...no dość spora bo i spory był dryf , a szyberek poszedł do góry . W pewnym momencie krzyczę do Żony - rzucaj !
...no i rzuciła ..... razem z całą liną w każdym razie nie zdążyłem zakontrować silnikiem i zdecydowanie zbyt szybko podeszliśmy do brzegu. Całe szczęście nie było jakiś wystających konarów czy dużych kamieni w wodzie. A linę kotwiczną wyłowiłem na spinning |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| |
|