Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 90 Otrzymał 8 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-25, 12:25
Bogdan, a może taki sposób zakończenia liny jak na zdjęciach?
Chyba o tym rozwiązaniu wspominał mmaacc.
mmaacc napisał/a:
(…) Sam niestety nie umiem, ale widziałem na własne oczy linę kevlarową zaplecioną "w ucho"... Malinka!... Potrzebny jest do tego, taki sprytny tool (czyli narzędzie...) , który nie pamiętam jak się nazywa, a pozwala przepchnąć linę przez ... inny kawałek liny...
Od "dawna" wykorzystuje się ten sposób między innymi w spadochronach i paralotniach. Ma zastosowanie przede wszystkim do linek bez oplotowych, lub jak kto woli bez rdzeniowych. Ale można zastosować wszędzie tam, gdzie środek liny ma jakąś wolną przestrzeń, bez luźnych podłużnych włókien. Rozwiązanie sprawdziło się zarówno w wielokrotnych dynamicznych obciążeniach jak i podczas długotrwałych obciążeń statycznych. W zasadzie wyparło stosowanie węzłów będących tu "najsłabszym ogniwem".
Koniec liny przeciąga się przez tą samą linę tworząc pętlę, a następnie przeszywa się na niedługim odcinku (niekiedy klei). Linka w czasie pracy zaciska się na sobie i daje wystarczającą wytrzymałość połączenia. Narzędzie do przewlekania jest banalnie proste. To zwykła igła, przy cieńszych linkach. Przy grubszych specjalna "igła / szydło" z otworem wzdłuż osi do którego wprowadza się koniec liny. Lina wtedy jest zakończona czubkiem ułatwiającym przeciąganie. Ale równie dobrze można zatopić koniec liny, tak aby miała dość długi czubek bez zadziorów, przewlec linę przez siebie i obciąć zatopiony czubek. Następnie zaryglować krótkim 2-3 cm przeszyciem.
Pewnie dla kauszy należało by zaszyć też tuż przy niej. No ale Ty chciałeś bez szycia.
Jestem pod wrażeniem, że to ma taką wytrzymałość .... jak oglądałem filmy instruktażowe, to patrząc na te wycinania, rozplątywania i przecinania, to, nie budziło we mnie zaufania ....
Patrząc na pierwsze zdjęcie, rdzeń z części, w którą wciągamy koniec liny, należy wyciąć na tym odcinku? ....
Takie zakończenia, wyglądają bardzo estetycznie ... jak nauczę się tak, zaplatać to sprawię sobie odpowiednie szydło ....
_________________ Wiem, że niewiem .... tylko nie wiem, ile niewiem ....
Ale jedno, wiem na pewno .... ***** ***
Bogdan
czoboki
Wiek: 56 Dołączył: 05 Lut 2014 Posty: 176 Otrzymał 10 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-25, 23:05
Bogdan, o ile wiem, to myk polega na tym że nic nie zaplatasz. Przewlekasz końcówkę przez wnętrze liny. Kilo napisał, że to się stosuje na linach bez rdzenia
Najwygodniej zrobić to marszpiklem z wydrążonym wnętrzem (byle z tempymi krawędziami), takim jakiego się używa jeszcze czasem do robienia szplajsów na stalówkach.
A tak w kwestii wytrzymałości splotu czy szplajsu, to dobrze zrobione są naprawdę mocne i trwałe (lepsze od węzłów). I da się tak zrobić splot lub szplajs z kauszą aby wszystko ładnie przylegało
Mnie tam zawsze uczono, że szplajs to się robi na stalówkach, a na miękkich to splot
_________________ Pozdrawiam
Marek
Ostatnio zmieniony przez czoboki 2015-02-25, 23:11, w całości zmieniany 2 razy
juzekp
Dołączył: 26 Maj 2014 Posty: 205 Otrzymał 29 piw(a) Skąd: Baden-Baden
Wysłany: 2015-02-25, 23:48
W niedawnej niemieckiej "Segler Zeitung" był załączony zeszycik pn. "małe ABC węzłów" z ok 20-ma węzłami i splotami . Jest tam opisany sposób podobny do tego ze zdjęcia 1-go . Marszpikiel (zrobiony z rurki w której zmieści się lina) przetyka się w poprzek liny i przeprowadza się krótszy koniec liny . Następnie w odległości ok. 1-ej średnicy przebija się ten krótszy koniec i przeprowadza się dłuższy koniec czyli całą linę . Potem nad tym połączeniem wprowadza się marszpikiel (wraz z krótkim końcem) do środka liny na długość większą niż krótki koniec . Wyciąga (przebija się) marszpikiel na zewnątrz (krótszy koniec zostaje wewnątrz) . Gotowe , bez żadnego szycia . Ten sposób nadaje się tylko do lin bez rdzenia ! .Wycinanie rdzenia jest bez sensu , bo wydatnie osłabia linę .
_________________ Pozdrawiam - Józek
_____________
Pływanie żaglówką na silniku po wietrznym jeziorze , to jakby do uszczęśliwiania kochanki angażować murzyna
Ostatnio zmieniony przez juzekp 2015-02-26, 00:00, w całości zmieniany 1 raz
pseudokibic
Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 137 Otrzymał 24 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-26, 11:53
W ten sposób można też zrobić tzw. "miękkie szekle", coś takiego jak
Dołączył: 03 Lut 2014 Posty: 90 Otrzymał 8 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-27, 08:08
Bogdan, potwierdzam nic się nie zaplata i linki bez rdzenia, ale:
"do linek bez oplotowych, lub jak kto woli bez rdzeniowych. Ale można zastosować wszędzie tam, gdzie środek liny ma jakąś wolną przestrzeń, bez luźnych podłużnych włókien." , czyli:
może być rdzeń, ale powinien być np. pleciony z wolną przestrzenią w środku (rurowy). Jak napisał juzekp "Wycinanie rdzenia jest bez sensu , bo wydatnie osłabia linę " i tego trzeba się trzymać.
Co do wytrzymałości połączenia to naprawdę jest zadowalająca. Kiedy prowadzono w kraju gdzieś w latach 80- tych pierwsze próby zastąpienia wiązania linek z dotychczasowym zaszywaniem na odcinku ca. 10 cm na takie właśnie przeplatanie jak na zdjęciu 1.jpg, to wiele skoków i zrzutów było zrobionych z linkami nośnymi tylko przeplecionymi przez siebie, jak na 1.jpg oczywiście z obciętymi końcówkami i bez żadnego zaszywania.
Jak napisałem wcześniej linka rozciąga się, zaciska się sama na sobie. Są wystarczające powierzchnie przylegania (trące) i nic się nie wysuwało. Problemy w zasadzie występowały bez obciążenia , przy przenoszeniu, układaniu, zaczepieniu niechcący. Próbowano różnych sposobów, od kropelki kleju, do przeszycia w rożnych miejscach.
Obecnie to podstawowe rozwiązanie, zastępujące także elementy metalowe w spadochronie, łączące taśmę nośną z linkami spadochronu, odpowiednik szekli którą pokazał pseudokibic
U mnie ten element, tylko w formie wyprostowanej, jest na w/w rys 2.jpg., a jako kompletne rozwiązanie widać na zdjęciu poniżej.
Natomiast, jeżeli chodzi o naukę to nie ma czego się uczyć. Użyć szydła, przepleść(przeciągnąć) raz, uciąć, ułożyć/wyrównać tak aby koniec schował się wewnątrz, zaszyć na krótkim odcinku, taklować
Wiek: 57 Dołączył: 30 Sty 2014 Posty: 2537 Otrzymał 86 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-12, 21:05 Re: Liny i inne sznurki
Bodo napisał/a:
A, tymczasem mam pytanie .... czy istnieje jakieś inne rozwiązanie zarobienia kauszy, od dotychczas, znanego mi, czyli szycia końcówki liny i oplotu juzingiem? .....
Wysłany: 2015-03-12, 23:19 Re: Liny i inne sznurki
Artur 66 napisał/a:
Bodo napisał/a:
A, tymczasem mam pytanie .... czy istnieje jakieś inne rozwiązanie zarobienia kauszy, od dotychczas, znanego mi, czyli szycia końcówki liny i oplotu juzingiem? .....
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 2185 Otrzymał 133 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-15, 10:36
U mnie na łódce większość lin jest wiązana ratowniczym: szoty, szkentla, topenanta, refhals i refszkentla (I i II ref), fał i kontrafał płetwy sterowej, obciągacz bomu i pewnie coś jeszcze
Michal
Dołączył: 05 Lut 2014 Posty: 373 Otrzymał 54 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-15, 11:22
Fał miecza też Masz przywiązany ratowniczym.
_________________ Kto ma statki ten ma wydatki
Pozdrawiam Michał
U mnie na łódce większość lin jest wiązana ratowniczym
U mnie też... Ale wcale nie uważam, że jest to jedyne dobre rozwiązanie. Po prostu nie umiem wiązać lepszych węzłów. Ale szplajsowania dynemy muszę się nauczyć!... Bardzo mnie zainteresowała miękka szekla...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum